niedziela, 24 stycznia 2010

14.

zima pod Krakowem. przez trzy tygodnie nie miałam okazji, żeby pojechać "na zdjęcia". brak słońca, brak czasu, przeziębienie. wreszcie dziś się udało. zaledwie kilkanaście kilometrów od centrum miasta. jak w baśni o Królowej Śniegu. gałęzie miejscami jak czyste, żywe srebro, dokładnie otulone lodem. kilkaset metrów dalej - już w grubej śniegowej otoce. smutne takie, z załamanymi gałęziami. zerwane linie. pięknie - i strasznie.