zima pod Krakowem. przez trzy tygodnie nie miałam okazji, żeby pojechać "na zdjęcia". brak słońca, brak czasu, przeziębienie. wreszcie dziś się udało. zaledwie kilkanaście kilometrów od centrum miasta. jak w baśni o Królowej Śniegu. gałęzie miejscami jak czyste, żywe srebro, dokładnie otulone lodem. kilkaset metrów dalej - już w grubej śniegowej otoce. smutne takie, z załamanymi gałęziami. zerwane linie. pięknie - i strasznie.
niedziela, 24 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdjęcia super! :)
OdpowiedzUsuńWidoki też piękne!
Zabrakło mi słów! Zdjęcia są fascynujące!!!
OdpowiedzUsuńZima napawa mnie zawsze depresją, tak działa na mnie biały kolor, ale jakbym miała do czynienia codziennie z taką zimą jak na Twoich zdjęciach to serce moje radowało by się nieustannie!!!!
pozdrawiam :)
piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń