no tak. "jutro" jak zwykle okazało się "za miesiąc". dobrze, że miesiąc, a nie pół roku na przykład.
zatem startujemy - sobota, piękna pogoda, dzień idealny na Schonbrunn. zwiedziliśmy całe piętro pałacu (obłęd, a przy okazji można się dowiedzieć, jak uzdolniona plastycznie była rodzina cesarska!), ogród, byliśmy w labiryncie (wielki fun;)), na dachu Gloriette, skąd jest wspaniały widok na caluśki Wiedeń, ze wzgórzami dokoła.
załapaliśmy się też na pokaz robienia apfelstrudla! i mam przepis...
a w niedzielę - spacerkiem przez Grinzing - winarską dzielnicę. wjechaliśmy zabawnym tramwajem, a później autobusem, na wzgórze Kalenberg, skąd Jan III Sobieski patrzył sobie na Wiedeń tuż przed atakiem. ze wzgórza zeszliśmy drogą prowadzącą przez urocze winnice z pięknymi domkami, winiarniami...dokonaliśmy też przeglądu wiejskich sprzętów kaskaderskich:takim lambo to bym nie pogardziła...;)
zatem startujemy - sobota, piękna pogoda, dzień idealny na Schonbrunn. zwiedziliśmy całe piętro pałacu (obłęd, a przy okazji można się dowiedzieć, jak uzdolniona plastycznie była rodzina cesarska!), ogród, byliśmy w labiryncie (wielki fun;)), na dachu Gloriette, skąd jest wspaniały widok na caluśki Wiedeń, ze wzgórzami dokoła.
załapaliśmy się też na pokaz robienia apfelstrudla! i mam przepis...
a w niedzielę - spacerkiem przez Grinzing - winarską dzielnicę. wjechaliśmy zabawnym tramwajem, a później autobusem, na wzgórze Kalenberg, skąd Jan III Sobieski patrzył sobie na Wiedeń tuż przed atakiem. ze wzgórza zeszliśmy drogą prowadzącą przez urocze winnice z pięknymi domkami, winiarniami...dokonaliśmy też przeglądu wiejskich sprzętów kaskaderskich:takim lambo to bym nie pogardziła...;)