wtorek, 18 sierpnia 2009

3. .../Provence/France'09

21.08.09 Fuveau - gdzieś? - Apt - Gordes - Senanque - Fuveau

drugi dzień na miejscu - pierwszy dzień aktywności jakiejkolwiek. plan główny to miasteczko Gordes, zbudowane na skale. ale - ze po drodze było nie mniej ciekawie...:

nie mam pojęcia, co to za miasteczko. po prostu - zauważyliśmy z samochodu ładny kościółek, zatem trzeba się było zatrzymać. i połazić.



...są takie pewne rzeczy, których zdjęcia nie uchwycą. weszliśmy między zabudowania. przechodząc koło jednego z okien poczułam zapach świeżo smażonej cebulki - w jednym z otwartych okien stał stół, a nad nim sympatyczny brodacz przyrządzał coś niewątpliwie smakowitego. w tle - jakaś stara francuska piosenka. i dzwon, który właśnie zaczął bić. taka sekunda, moment - do zapamiętania. w tej uliczce. gdzieś na końcu po lewej.



aha, kościół - który nas tu ściągnął. na tabliczce napis, w wolnym tłumaczeniu: "chroń mieszkańców wioski przed dżumą" i data - 1720 r.

niestety miasteczko trzeba było w końcu opuścić, chociaż po tych sennych, wąskich uliczkach, niesamowicie upalnych, mogłabym tak łazić i łazić bez końca. ale w perspektywie Gordes, a po drodze jeszcze Apt. w Apt jest jedenastowieczny kościół, dwie wieże - z szesnastego i osiemnastego wieku, bardzo wąskie uliczki i mały ryneczek z fontanną. jest też sjesta, a jakże. w całej Prowansji jest, i nie są to jakieś sztywno określone godziny, skąd. nawet w jednym mieście, na jednej ulicy nie ma jednolitych godzin przerwy, może być 12-14, może być 13-15.30 - zależy od widzimisiów właścicieli i już, żadnych zasad i reguł. a jak turysto nie wiesz, to twój problem.


opuszczamy Apt. droga idzie ciągle pod górę i w dół, zakręt na zakręcie. ale tu jest w miarę szeroko, jak na możliwości francuskiej prowincji. będzie o tym później, oj będzie... w końcu wjeżdżamy na sporą górę i już przed zabudowaniami widzimy jeden za drugim ustawione przy poboczu samochody - dojechaliśmy do Gordes. ze 45 stopni w słońcu. widok z góry na winnice i góry dookoła. tam, w Prowansji, wszędzie są jakieś góry. mniejsze lub większe pasma, niskie, wysokie, zielone, czerwone...one też znajdą swoje miejsce na tym blogu, w opisie drogi do i przez. teraz zatem Gordes. urocze. ładne. odświeżone, zadbane. zauważyłam, że im mniejsza miejscowość, tym ładniejsza, tym bardziej dba o swój wizerunek. te typowo turystyczne, które każdy i tak na pewno odwiedzi, są odrapane, brudne, niezadbane. a Gordes...:
a przecież z Gordes jest rzut beretem do opactwa Senanque, to koniecznie! rzeczywiście - bajkowo i pocztówkowo. i ten - dosłownie - huk pracujących w lawendzie pszczółek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz