wtorek, 10 maja 2011

22. Gibraltar/Spain'11

najpierw słońce, potem deszcz.
czyli - Gibraltar.
wjechałam.
tym czymś

na tą cholerną skałę.
oczywiście stałam w środku, z zamkniętymi oczami, kurczowo trzymając za rękę M. a na górze było...

bardzo daleko na dół;)

tak daleko, że zanim zeszliśmy, zdążyła się zacząć burza i pierwsze krople nas zmoczyły.
oraz dzika Afryka

i maupy były, dużo maupów!

maupy robiły maupie figle.

w mieście natomiast były koty.

rudy się przyszedł przytulić, czarny zachowywał dystans.

oraz zamek jeszcze był.

i jeszcze był meczet, na samym końcu Gibraltaru (ale mam kijowe zdjęcie, więc nie pokażę;)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz